Wednesday, April 28, 2010

Wednesday, April 14, 2010

Sad and upset

Bugs pop up here and there and it's a natural pheonomenon. Having gone through so many bug fixing / update sessions with applications at work, it shouldn't really be a surprise to me, that yes, bugs DO occur.

But WHY, WHYYYY did it happen to me?! (big drama and a sound of sobbing coming out from the dark corner of the room).

There will be no images from Alchemy today, two hours of work is floating peacefully somewhere in dev-null because the user thought that it's ok to save for the first time after two hours...

Alchemy Forum - Known Bugs

Tuesday, March 30, 2010

Alchemy - Pencil unleashed

Alchemy sketches speak for themselves, they are bold, dynamic, ever changing. It's a pure pleasure to work with this application :).

Alchemy website

First sketch:


Second sketch:

Thursday, October 29, 2009

24.10.2009 Dzień 1

Aki pochodzi z hodowli Rowlands, uroczego miejsca w hrabstwie Kilkenny. Właścicielami są Joe i Eileen Seale, którzy już przy pierwszym spotkaniu zrobili na nas bardzo pozytywne wrażenie swoją otwartością, szczerością i autentycznym bzikiem na punkcie swoich psów. Jak to się mówi, pod dywan im nie zaglądałam więc nie wiem wszystkiego ale warunki, w jakich trzymają swoje psy, przyjazne i radosne temperamenty czworonogów opowiedziały nam bardzo dużo o miejscu, gdzie urodził się i zaczął edukację nasz szczeniaczek.

Kiedy przyjechaliśmy odebrać malucha, w kojcu zostały już tylko trzy szczeniaczki, trzy trikolorki - Aki, jego duży brat Rocco (po dziadku) i mała siostrzyczka, która jak na prawdziwą księżniczkę przystało, rozkazującym tonem obwieszczała rodzeństwu (zwłaszcza większemu bratu) jeśli coś jej się nie spodobało.





Podróż minęła lepiej, niż się spodziewaliśmy. Aki nie był zachwycony wyboistymi dróżkami ale jak tylko wyjechaliśmy na trasę, rozłozył się wzdłuż pudełka i zasnął. Warto było do niego łagodnie mówić albo chociaż peplać cokolwiek w tle, bo przez całe dwie godziny, mały nie podniósł płaczu, ba, bąbelkowy pęcherz wytrzymał do ostatniego zakrętu!



Domek został przelotnie obwąchany po czym wyszliśmy do ogródka noooo i się zaczęło. Trawa! Wygląda na to, że Aki pierwszy raz poczuł trawę pod łapkami, bo wpadł w zachwyt, zaczął latać, tarzać się i turlikać. Z radości aż sobie szczeknął no i dostał niespodziewaną odpowiedź od sąsiada (nie widać go ale słychać szczekanie). Panika, ogonek w dół, Aki chce wracać do domu, w ułamku sekundy znalazł się pod drzwiami. Udało się naprawić sytuację, bez zbytniej interwencji. Po prostu stanęliśmy z połówką razem po środku ogrodu i Aki po chwili namysłu wrócił, stanął między nami i po minucie wrócił mu animusz. Szykowanie kolacji i ogólne zamieszanie zmęczyło go na tyle, że przez większość wieczoru oglądaliśmy go śpiącego.
Jak tylko robi się ciemno za oknem Aki zamienia się w potulną / przytulną owieczkę.
Nie zajęło mu jednak długo wywęszenie, że poszliśmy do innego pokoju no i zaczął się płacz na wszystkich możliwych częstotliwościach. No jak tak można pieska samego, w zagródce. Lampke mu zostawili zapaloną jak by to miało w czymkolwiek pomóc!
Płaczek zmęczył się po pół godziny, później jeszcze zaskomlał koło trzeciej, no i po wschodzie słońca. Wyraził się jasno - słonko wstaje, Aki też.